Powrót

Związane ręce sprawiedliwości?

 

Czy zaskarżenie wyroku może pogorszyć sytuację oskarżonego? To pytanie często zadają sobie skazani i ich obrońcy. Decyzja o wniesieniu apelacji bywa poprzedzona burzą mózgów i oceną szans na powodzenie przed sądem drugiej instancji. Na co warto zwrócić uwagę w takiej sytuacji wyjaśnia mecenas Joanna Zielińska.

Czy oskarżeni mają podstawy do obaw? Trudno o jednoznaczną odpowiedź. W procedurze karnej istnieje bowiem instytucja zakazu – reformationis in peius, czyli zakazu zmiany na gorsze, uregulowana w art. 434 Kodeksu postępowania karnego.

O co chodzi? Aby ocenić, kiedy zakaz znajdzie zastosowanie i w jakim zakresie – konieczna jest analiza kilku okoliczności. Podstawowym kryterium oceny stanowi to, kto występuje z apelacją. Jeżeli wyrok zaskarży wyłącznie oskarżony lub jego obrońca – sąd odwoławczy nie ma możliwości wydania rozstrzygnięcia niekorzystnego dla oskarżonego. Czyli nie może orzec wyższej grzywny, surowszej kary pozbawienia wolności ani zamienić grzywny na karę pozbawienia wolności.

Inaczej sytuacja wygląda, jeżeli z apelacją wystąpi oskarżyciel, najczęściej będący prokuratorem. Wówczas sąd drugiej instancji może orzec na niekorzyść oskarżonego, a zatem zaostrzyć karę. W takiej sytuacji jednak sąd jest związany dalszymi ograniczeniami wynikającymi z Kodeksu postępowania karnego. Może on bowiem rozstrzygnąć niekorzystnie tylko w granicach zaskarżenia. Oznacza to, że ramy niekorzystnego orzekania wyznacza skarżący wskazując, czy zaskarża wyrok w całości, czy tylko w określonej części. Jeśli wyrok zaskarżono jedynie w zakresie środka karnego, na przykład zakazu prowadzenia pojazdów, to sąd będzie mógł orzec niekorzystnie dla oskarżonego tylko w zakresie rozstrzygnięcia o środkach karnych. Są jednak przypadki przewidziane w ustawie, kiedy sąd może orzec poza granicami zaskarżenia – można je potraktować jako wyjątki od wskazanej zasady.

Co więcej, jeżeli apelacja pochodzi od prokuratora do orzeczenia na niekorzyść oskarżonego konieczne jest dodatkowo stwierdzenie uchybień wskazanych przez niego. Oznacza to, że sąd odwoławczy kontrolując orzeczenie musi uznać, iż sąd pierwszej instancji popełnił błędy w orzekaniu, które zostały wymienione w apelacji.

Orzeczenie na niekorzyść oskarżonego przez sąd odwoławczy jest zatem obwarowane wieloma warunkami. Mają one przede wszystkim sprawić, żeby oskarżony nie obawiał się wniesienia apelacji. Poza tym, chronią jego interesy i wymagają dużej staranności ze strony oskarżyciela. Nie oznacza to jednak, że niekorzystne orzeczenie nie może zapaść w ogóle. Samo określenie tego, czy dane orzeczenie sądu odwoławczego jest korzystniejsze  dla oskarżonego nie sprawia problemów w wypadku, gdy mowa jest o podwyższeniu lub obniżeniu kary jednego rodzaju. To znaczy np. gdy kara pozbawienia wolności zostaje podwyższona z 10 lat na 12. Inaczej może być jednak, gdy sąd odwoławczy zmieni rodzaj kary albo też gdy orzeczono w pierwszej instancji dwie kary obok siebie, a sąd drugiej instancji jedną z nich obniży, a drugą podwyższy. Ocena takiego przypadku nie zawsze jest prosta i wymaga zagłębienia się w przepisy szczegółowe.

 

 Joanna Zielińska